O 3 jeziorach, które powstały w kwietniową noc.

Jest 12 kwietnia 1907 roku. Duszatyn jest osadą leśną przy ujściu potoku, tu Olchowaty wpada z inpetem do Osławy. Miejscowi w tym roku szczególnie wyczekują wiosny. Dni stają się coraz dłuższe, wyszarpując każdej nocy kilka słonecznych chwil.

Ostatnie zimowe miesiące są najtrudniejsze od lat. Łemkowie, to górale tych stron. Nomadzi, którzy tu przed kilkoma pokoleniami znaleźli tu swój dom. Prowadzą proste życie w małym zamkniętym świecie, wypełnione trudną i niebezpieczną pracą. Stanowią dużą część ze 170 mieszkańców Duszatyna. Dalej za Chryszczatą mieszkają już głównie Bojkowie.

Łemkowska chyża kryta słomą w Cisnej w 1968, źródło Wikipedia

Pozorny spokój karmi się codziennymi zajęciami. Praca. Stukot tartaku. Doglądanie zwierząt. Małe sprawy. Prawosławni, których z roku na rok coraz mniej, obchodzą Wielki Post. Zaraz Wielka Noc, Święto Świąt. Grekokatolicy, których jest tu coraz więcej są już po Wielkanocy. Oni już powinni mieć nadzieję, radować się.

I radowaliby się. Gdyby nie ta góra. Ta góra jęczy! Co to za huki? To temat numer jeden, tylko o tym mówi się na wiejskim trakcie. Ciszę ostatnich tygodni raz po raz przecinały groźne pomruki ziemi. Nieraz matki po tych wstrząsach musiały uspokajać przestraszone dzieci. Chłopcy na ten dźwięk zamierali bystro, wzrok im się gubił utkwiony na sylwecie Chryszczatej. Tam gdzie Steciw las. Grzmot jak zwiastun burzy. Burzy, która nie może nadejść.

Żubraczy bies

Jedni mówili, że w górze mieszka kamienny olbrzym, a teraz się budzi z tysiącletniego snu. Inni byli przekonani, że te huki to za sprawą Żubraczego, biesa rozzłoszczonego przez budowę pobliskiej kolejki wąskotorowej. 12 kilometrowy odcinek kolei do Komańczy miał ułatwić wywóz ściętych drzew. Trwała dobra koniunktura na drewno. Spółka „Falter & Dattner” cięła na potęgę, w tartaku zatrudniono ponad 100 osób. To wszystko nie podobało się Żubraczemu. Niektórym wydawało się, że Chryszczata za chwilę „rozkoli się i zakryje sielo”. Wszyscy bali się, że to będzie kara za grzechy.

Góra grzmiała od kilku tygodni. W ostatnich dniach napięcie tylko rosło. W piątek 12 kwietnia zmrok zapadł kwadrans przed 19. Zmrok całkowity. Księżyc znajdujący się w nowiu przykrył swoją ciemną nieobecnością połyskujące śnieżnymi zaspami zbocza Chryszczatej.

Czy świat może się skończyć? Ludzie zasypiając w cichości swoich izb ważyli w rękach grzechy ostatnich miesięcy. Nikt nie mógł znaleźć nic godnego Końca Świata.

Gdy kilka godzin później potężny huk wstrząsnął szybami w chyżach znajdujących się najbliżej góry nikt już nie zadaje pytań. Są za to same odpowiedzi. Stało się. Góra pękła.

Stało się.

Wybucha panika. Zamieszanie, popłoch. Ratować się, nawet w ciemną noc. Chwycić co najcenniejsze i biec, gnać gdzie bezpiecznie. Madziarki, łemkowskie kapeluchy z rozgrzanych męskich głów spadają w trakcie ucieczki. Błoto bryzga. Dzieci na rękach. Kobiety już nie płaczą. Adrenalina buzuje. Dzwony dalekich kościołów biją na alarm.

W tym czasie w domu Gajowego lampy naftowe są już rozpalone. Gajowa ze ściśniętym żołądkiem, wygląda przez okno w czarną noc. Mąż w ostatnich dniach wracając z lasu mówił o dziwnych rzeczach. Wszystkie zwierzęta opuściły Chryszczatą. Czuć było drżenie ziemi.

Teraz w krąg wąskiego światła przed domem wchodzą szare sylwetki. “Ludzie tu idą” krzyczy do męża.

Są tu jedyną katolicką rodziną. Tłum gęstnieje. Co się robi gdy świat się kończy? Szuka się schronienia. Część ludzi ucieka do Smolnika i Prełuk. Tam są cerkwie. Cześć szuka schronienia, tu pod dachem domu gajowego.

Stupor. Atmosfera rezygnacji. Strachu. Wszyscy marzą tylko o jednym. By wstał nowy dzień, przerwał ciemną jak smoła noc.

Zwiezło kawał góry

Góra runęła. A teraz dyszy białym dymem. Tak mówią Ci którzy wraz z brzaskiem ruszyli pod Chryszczatą. Wiedzieli, że coś muszą zrobić. Więc poszli tonąc w mgle. Znana im ścieżka i krajobraz całkowicie zalane mlecznym oparem. Jedynie od czasu do czasu jakieś drzewo albo kamień wynurzają się w sposób niepewny i chwilowy.

Gdy udaje im się dojść ponad linię mgły widzą nagą ziemię. Bez lasu. Pomyśleliby, że las zniknął na bez śladu gdyby ustępująca mgła nie pokazała kikutów powalonych, przysypanych hałdami ziemi wymieszanej ze śniegiem.

Diabeł rzucił ognistą kulę w zachodnie zbocza Chryszczatej.

Dopiero za kilka tygodni księżycowy krajobraz po katastrofie zacznie ujawniać zamysł Natury. Głębokie zbocze Chryszczatej jest teraz usiane jeziorkami i oczkami wodnymi, które powstały w jedną kwietniową noc. W tym czasie o katastrofie w Duszatynie robi się głośno w całej Galicji. Do Duszatyna ściągają ludzie. Komu starczy odwagi, kim rządzi ciekawość.

Przykład osuwiska

Co się stało?

Dzisiaj wiemy, że przyczyna niezwykłych wydarzeń w nieistniejącym dzisiaj, wysiedlonym po II wojnie światowej, Duszatynie, była prozaiczna. Chryszczata osunęła się na skutek roztopów i długotrwałych na przełomie roku opadów. Zanotowano rekordową ilość deszczu (ponad 1000 mm na metr kwadratowy).

Wiktor Schramm napisał w 1925 w 50 tomie Kosmosu:

„Po silnych deszczach, w sam dzień ruskiej Wielkiejnocy, rano, usunęła się ogromna masa skał skruszonych, kamieni i ziemi wraz z rosnącym na niej lasem jodłowym około 150-letnim, oraz bukowym (w wyższych partjach) i z niesłychaną siłą zwaliła się w dół, rzeźbiąc jakby nożem odkroił potężny lej usuwiskowy, bałwaniąc się, krusząc wszystko po drodze, i sama swój miąższ łamiąc i mieszając: ziemię, kamienie, łomy skalne, olbrzymie pnie i korzenie jodeł i buków. I cała ta dziko porwana masa zaległa, tworząc kamienne nasypisko, dużą przestrzeń w dolinie górskiej strugi na długości prawie 2 km; utworzył się teren nasypowy o różnej miąższości, silnie pofałdowany i pogięty, pełen złomów skał, z wyrwami i dziurami pełnemi wody.
Ta masa zgmatwanego materjału, waląc się z ogromną siłą i naporem, zatarasowała potok górski w trzech miejscach, tworząc trzy zalewy, jeziorka”.

Osuwisko nad Chryszczatem określane mianem „Zwiezła” jest największym w polskich Karpatach pod względem ilości przemieszczanego materiału (ok 12 mln sześciennych skał i ziemi). Ciągnie się na długości ok 2 km. Wyraźnie zaznaczają się trzy części: nisza, oddzielona od niej stromym progiem rynna, czyli droga osuwiska o wyżłobionym zarysie 400 m x 140 m z głębokością do 10m, oraz jęzor osuwiska (obszar złożenia) o pow. ok 15 ha. Niszę od rynny oddziela próg o wysokości ok. 10 m. zbudowany z bardziej odpornego piaskowca. Łamały się na nim bloki skalne wpadające w rynnę, co spowodowało powstanie u jego podnóża głębokiego wydrążenia, które nazwano diabelskim młynem.

W efekcie działania sił natury powstały trzy niewielkie jeziorka. Do dzisiaj uchowały się dwa. Różnią się swoją budową i położeniem. Mimo różnic unosi się nad nimi niezwykła aura. Słychać szum pobliskiego potoku. Setki obdijających się w lustrze wody drzew maci zmysły, trudno dostrzec gdzie kończy się woda, za gdzie wznosi ściana puszczy. Trzecie najmniejsze, zniknęło w okresie międzywojennym (patrz pointa na końcu artykułu).

Jezioro Duszatyńskie, 2020, zdj. Leśny Duch

95% wszystkich zarejestrowanych w Polsce osuwisk występuje na obszarze Karpat, które zajmują tylko 6% powierzchni kraju.

Budowa geologiczna polskich Karpat (młode góry fałdowe zbudowane z warstwowanych skał fliszowych, na przemian wodonośnych i wodoszczelnych) i charakter ich rzeźby sprawiają, że osuwanie mas ziemi stanowi charakterystyczny element modelowania stoków w tym regionie Polski. Do aktywizacji osuwisk przyczyniają się również zjawiska klimatyczne i człowiek, który od setek lat gospodaruje na tym obszarze.

Człowiek narusza równowagę.

Gleba to niezwykle ważny element ekosystemu leśnego. Między innymi bierze ona udział w przepływach wody oraz obiegu składników odżywczych, przyczyniając się do zachowania wysokiej bioróżnorodności obszaru.

Chryszczata, źródło Wikipedia

Badania naukowe pokazują, że to właśnie drogi zrywkowe mają największy negatywny wpływ na glebę. Ponadto, badacze dowiedli, że osuwanie się ziemi na drogach leśnych jest średnio 25–350 razy większe niż w lasach wolnych od zaburzeń.

Tymczasem w 15 nadleśnictwach Karpat Wschodnich, których 92% lasów uznane jest za glebochronne i/lub wodochronne, sieć dróg związanych z gospodarką leśną ma długość ponad 30 tysięcy kilometrów!

Według danych przedstawionych przez naukowców gęstość dróg należy do najwyższych notowanych w literaturze. Zgodnie z wyliczeniami podawanymi przez Inicjatywę Dzikie Karpaty sieć dróg jest porównywalna do tej zaobserwowanej w znikających w szybkim tempie lasach na Borneo, a miejscami jest 15 razy wyższa niż ta uważana za optymalną.

Z pewnością w tym rejonie podatnym na katastrofy osuwisk, to nie koniec z tego typu zdarzeniami, będą występować kolejne. Ostatnie wydarzyło się pomiędzy 6 a 8 kwietnia 2000 roku w Prełukach, gdzie doszło do oberwania kilku hektarów stromizny zbocza Działu wraz z porastającym go lasem (oddział leśny nr 39f) i zatarasowania koryta potoku Cygańskiego. I tu, w efekcie również powstało 2-arowe jeziorko osuwiskowe.

Uczmy się na błędach

Na polecenie właściciela tutejszych terenów hrabiego Potockiego, z trzeciego, położonego najniżej z jeziorek Duszatyńskich spuszczono w okresie międzywojennym wodę. Chodziło o odłowienie bytujących tam pstrągów (największe okazy miały mieć po 10 kilogramów żywej wagi). Hrabia niezadowolony z marnego połowu, a jeszcze bardziej żałując pochopnie wydanej irracjonalnej decyzji, postanowił na zawsze skutecznie zapobiec rozkopaniu i spuszczeniu wody z pozostałych stawów, by w ten sposób zapobiec bezpowrotnemu zniszczeniu tego miejsca. Uznał je za wielką osobliwość przyrodniczą tych gór. W kolejnych latach stał się ważnym orędownikiem ochrony przyrody w tym regionie.


Dla wielu Jeziorka Duszatyńskie to miejsca magiczne. Dla pasjonatów natury i badaczy to cud natury w czystej postaci. Rzadkie zdarzenie pokazujące moc naturalnych sił, zarówno w burzeniu jak i kreacji. Czy zachwyt na takimi miejscami nie jest idealnym fundamentem pod przymierze w ochronie bieszczadzkiej przyrody? Ten niezwykły ekosystem domaga się pełnej ochrony i radykalnego ograniczenia eksploatacji gospodarczej. Następna kula Żubraczego może być bardziej dotkliwa.

Edward Orłowski, JEZIORKA DUSZATYŃSKIE I OSUWISKO „ZWIEZŁO” POD CHRYSZCZATĄ

Czy to mogło przypominać osuwisko zachodniego zbocza Chryszczatej?

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *